Edyta i Zbyszek.
Zbyszek i Edyta.
Państwo Bartman.
Od pięciu lat tworzą
udaną i idealną parę. I jak to w każdym związku bywa, zaliczyli
już niejedne wzloty
i upadki; chwile radości i smutku, a także niezliczone ilości kłótni i momentów godzenia się po nich. Ale cóż, małżeństwo jest poniekąd rodzajem handlu wymiennego. Ktoś podaje długość, ktoś podaje szerokość i przy odrobinie szczęścia wychodzi z tego mapa wspólnego świata. Znanego i wygodnego świata. - A co
w przypadku, jeśli tej odrobiny szczęścia zabraknie?
i upadki; chwile radości i smutku, a także niezliczone ilości kłótni i momentów godzenia się po nich. Ale cóż, małżeństwo jest poniekąd rodzajem handlu wymiennego. Ktoś podaje długość, ktoś podaje szerokość i przy odrobinie szczęścia wychodzi z tego mapa wspólnego świata. Znanego i wygodnego świata. - A co
w przypadku, jeśli tej odrobiny szczęścia zabraknie?
Mimo
tego, że byli znani w całym siatkarskim świecie, nie wychodzili poza normę
społeczną, ani też nie uchodzili za celebrytów. Nie byli nadzwyczajni. Po
prostu byli sobą. Byli dwójką zakochanych w sobie ludzi, którym do pełni szczęścia
brakowało tylko jednego.
Dziecka.
Wiele
podjętych prób, wiele starań, jednak na próżne.
Pod
koniec ubiegłego roku mieli ogromną nadzieję, że wreszcie spełni się ich
marzenie; że w końcu wezmą na ręce swoją ukochaną i tak długo wyczekiwaną Dziecinkę;
że będą się nią opiekowali i chronili przed złem całego świata.
Niestety.
Edyta
poroniła.
I
od tamtej chwili w ich życiu panował nieustający smutek, lęk i obawa przed
kolejnym razem.
Niezliczone
wizyty u lekarzy, specjalistów, wybitnych profesorów i zagranicznych medyków. Żaden z nich nie potrafił postanowić jednoznacznej diagnozy. Żaden z nich nie potrafił wskazać przyczyny tych niepowodzeń. Wszyscy,
jak jeden mąż, odpowiadali tylko: „Jesteście młodzi. Próbujcie. Następnym razem się uda.”
Ale ileż razy można próbować? Ileż razy można
robić sobie nadzieję? Ileż razy można przeżywać to samo rozczarowanie? Ileż
razy można trwać w tym traumatycznym stanie? I wreszcie – ileż razy można
zadawać sobie to samo pytanie: „Dlaczego?”
Niestety.
Nie
uzyskali odpowiedzi, od nikogo.
Zdało
się słyszeć, że silna wiara
jest często wystawiana na ciężką próbę, ale gdy próbę się
przetrwa, wiara zwycięży zawsze.
Czy
tak będzie i w tym przypadku?
***
Witam Was, moje Kochane! ;)
Startujemy z Edytą i Zbyszkiem.
Stwierdziłam, że nie ma na co czekać, skoro w moim folderze spory zapas rozdziałów - a będzie ich 12. (jak w tytule) i będą ukazywały się co poniedziałek (chyba, że gdzieś po drodze coś mnie szczeli i nie dotrę na blogspota :P ). ;)
Soł, jeśli jesteście ciekawe, jak potoczy się ta historia, zachęcam do pozostania z nami, ze mną. ;)
ściskam, Patka! :*
*
PS.1. Zobaczę się z kimś na Superpucharze w poznańskiej Arenie? :)
Wypatrywać mnie tam! Sektor A2 będzie Wam machać łapką! :)
PS.2. Pooowooooli zaczynam nadrabiać zaległości na Waszych blogach, także nic się nie martwcie - dotrę. Może za miesiąc, albo dwa, a może za pół roku, ale dotrę!
PS.3. Szczególne pozdro600 kieruję w stronę mojej uczelni, która kradnie cenne godziny życia biednych studentów, robiąc nas w ciula z rozkładem zajęć!
PS.2. Pooowooooli zaczynam nadrabiać zaległości na Waszych blogach, także nic się nie martwcie - dotrę. Może za miesiąc, albo dwa, a może za pół roku, ale dotrę!
PS.3. Szczególne pozdro600 kieruję w stronę mojej uczelni, która kradnie cenne godziny życia biednych studentów, robiąc nas w ciula z rozkładem zajęć!
<3
OdpowiedzUsuńW końcu dotarłam z komentarzem chociaż przeczytałam dawno. Jednak moja skleroza nie zna granic ^^
UsuńJuż mi się podoba to opowiadanie z paru powodów:
- jesteś jego autorką
- bohaterem jest Zbyszek
- ciężki temat (jestem przekonana, że dobrze to napiszesz, a nie tak jak ja w BM).
Mam nadzieje, że dwanaście miesięcy upłynie w życiu bohaterów tak jak moja wyobraźnia podpowiada ;)
Ściskam :*
Mmmmmm podoba mi się. Trudny temat! Mam do czynienia w życiu z kilkoma osobami z takim problemem i wiem jakie to straszne i wyniszczające. Strach, niepewność, nadzieja, a potem znów porażka....
OdpowiedzUsuńJestem bardzo ciekawa, tego co będzie dalej.
OdpowiedzUsuńZ wielką, szczerą (!) chęcią będę czytać historię o takiej tematyce. Trudnej tematyce, ale jakże współczesnej. Także w tej kwestii strzał w 10 :D
To co? Do poniedziałku! ;*
ps. jaram się tym jednopartem na który myślę, że doczekam ^^
Ściskam :*
To z uczelnią to się odpisuję rękami i nogami! Ja się dowiedziałam po zobaczeniu planu, że chyba jednak studiuję wieczorowo :P
OdpowiedzUsuńJa wiem, że ciężko, ale może nie powinni tak na siłę za tym gonić. Jeśli non stop o tym myślą, to stres i miliony oczekiwań mogą wpływać negatywnie na organizm i dlatego nie wychodzi.
W pogoni za dzieckiem niech nie zgubią siebie i miłości!
Pozdrawiam ;)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń<3
OdpowiedzUsuńTo nie jest temat o którym często się czyta w opowiadaniach pomimo faktu iż jest on powszechnie obecny w naszej codzienności. Nie będzie łatwo, bo poronienie wiążę się z okropnym cierpieniem zarówno psychicznym jak i fizycznym nie tylko matki. Mimo dość smutnej tematyki potrafiłaś zaintrygować i ja absolutnie to kupuje.
OdpowiedzUsuńŚciskam ♥
Chcę tu być, bezapelacyjnie! :)
OdpowiedzUsuńTo smutne, że bardzo często rodzicami zostają osoby, które nie potrafią docenić bezcennego daru jakim jest dziecko, a małżeństwa, które naprawdę potrafiłyby obdarzyć miłością małą cząstkę siebie przez lata toczą żmudną walkę z niepłodnością. To będzie bardzo życiowe opowiadanie, i wiesz co? Mam nadzieję, że kiedy nadejdzie "grudzień", marzenie Edyty i Zbyszka się spełni :)
Pozdrawiam :)