6 października 2014

STYCZEŃ.



 

Edyta i Zbyszek.
Zbyszek i Edyta.
Państwo Bartman.

Od pięciu lat tworzą udaną i idealną parę. I jak to w każdym związku bywa, zaliczyli już niejedne wzloty
 i upadki; chwile radości i smutku, a także niezliczone ilości kłótni i momentów godzenia się po nich. Ale cóż, małżeństwo jest po­niekąd rodza­jem han­dlu wy­mien­ne­go. Ktoś po­daje długość, ktoś po­daje sze­rokość i przy od­ro­binie szczęścia wychodzi z te­go ma­pa wspólne­go świata. Zna­nego i wygodnego świata. - A co 
w przypadku, jeśli tej odrobiny szczęścia zabraknie?
Mimo tego, że byli znani w całym siatkarskim świecie, nie wychodzili poza normę społeczną, ani też nie uchodzili za celebrytów. Nie byli nadzwyczajni. Po prostu byli sobą. Byli dwójką zakochanych w sobie ludzi, którym do pełni szczęścia brakowało tylko jednego.
Dziecka.

Wiele podjętych prób, wiele starań, jednak na próżne.

Pod koniec ubiegłego roku mieli ogromną nadzieję, że wreszcie spełni się ich marzenie; że w końcu wezmą na ręce swoją ukochaną i tak długo wyczekiwaną Dziecinkę; że będą się nią opiekowali i chronili przed złem całego świata.
Niestety.
Edyta poroniła.
I od tamtej chwili w ich życiu panował nieustający smutek, lęk i obawa przed kolejnym razem.

Niezliczone wizyty u lekarzy, specjalistów, wybitnych profesorów i zagranicznych medyków. Żaden z nich nie potrafił postanowić jednoznacznej diagnozy. Żaden z nich nie potrafił wskazać przyczyny tych niepowodzeń. Wszyscy, jak jeden mąż, odpowiadali tylko: „Jesteście młodzi. Próbujcie. Następnym razem się uda.”  
Ale ileż razy można próbować? Ileż razy można robić sobie nadzieję? Ileż razy można przeżywać to samo rozczarowanie? Ileż razy można trwać w tym traumatycznym stanie? I wreszcie – ileż razy można zadawać sobie to samo pytanie: „Dlaczego?”
Niestety.
Nie uzyskali odpowiedzi, od nikogo.

Zdało się słyszeć, że sil­na wiara jest często wys­ta­wiana na ciężką próbę, ale gdy próbę się przet­rwa, wiara zwy­cięży zawsze.
Czy tak będzie i w tym przypadku?

***
Witam Was, moje Kochane! ;)
Startujemy z Edytą i Zbyszkiem. 
Stwierdziłam, że nie ma na co czekać, skoro w moim folderze spory zapas rozdziałów - a będzie ich 12. (jak w tytule) i będą ukazywały się co poniedziałek (chyba, że gdzieś po drodze coś mnie szczeli i nie dotrę na blogspota :P ). ;)
Soł, jeśli jesteście ciekawe, jak potoczy się ta historia, zachęcam do pozostania z nami, ze mną. ;)
ściskam, Patka! :*
*
PS.1. Zobaczę się z kimś na Superpucharze w poznańskiej Arenie? :) 
Wypatrywać mnie tam! Sektor A2 będzie Wam machać łapką! :)

PS.2. Pooowooooli zaczynam nadrabiać zaległości na Waszych blogach, także nic się nie martwcie - dotrę. Może za miesiąc, albo dwa, a może za pół roku, ale dotrę! 

PS.3. Szczególne pozdro600 kieruję w stronę mojej uczelni, która kradnie cenne godziny życia biednych studentów, robiąc nas w ciula z rozkładem zajęć! 

9 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. W końcu dotarłam z komentarzem chociaż przeczytałam dawno. Jednak moja skleroza nie zna granic ^^
      Już mi się podoba to opowiadanie z paru powodów:
      - jesteś jego autorką
      - bohaterem jest Zbyszek
      - ciężki temat (jestem przekonana, że dobrze to napiszesz, a nie tak jak ja w BM).
      Mam nadzieje, że dwanaście miesięcy upłynie w życiu bohaterów tak jak moja wyobraźnia podpowiada ;)
      Ściskam :*

      Usuń
  2. Mmmmmm podoba mi się. Trudny temat! Mam do czynienia w życiu z kilkoma osobami z takim problemem i wiem jakie to straszne i wyniszczające. Strach, niepewność, nadzieja, a potem znów porażka....

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem bardzo ciekawa, tego co będzie dalej.
    Z wielką, szczerą (!) chęcią będę czytać historię o takiej tematyce. Trudnej tematyce, ale jakże współczesnej. Także w tej kwestii strzał w 10 :D
    To co? Do poniedziałku! ;*
    ps. jaram się tym jednopartem na który myślę, że doczekam ^^
    Ściskam :*

    OdpowiedzUsuń
  4. To z uczelnią to się odpisuję rękami i nogami! Ja się dowiedziałam po zobaczeniu planu, że chyba jednak studiuję wieczorowo :P
    Ja wiem, że ciężko, ale może nie powinni tak na siłę za tym gonić. Jeśli non stop o tym myślą, to stres i miliony oczekiwań mogą wpływać negatywnie na organizm i dlatego nie wychodzi.
    W pogoni za dzieckiem niech nie zgubią siebie i miłości!
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  6. To nie jest temat o którym często się czyta w opowiadaniach pomimo faktu iż jest on powszechnie obecny w naszej codzienności. Nie będzie łatwo, bo poronienie wiążę się z okropnym cierpieniem zarówno psychicznym jak i fizycznym nie tylko matki. Mimo dość smutnej tematyki potrafiłaś zaintrygować i ja absolutnie to kupuje.



    Ściskam ♥

    OdpowiedzUsuń
  7. Chcę tu być, bezapelacyjnie! :)
    To smutne, że bardzo często rodzicami zostają osoby, które nie potrafią docenić bezcennego daru jakim jest dziecko, a małżeństwa, które naprawdę potrafiłyby obdarzyć miłością małą cząstkę siebie przez lata toczą żmudną walkę z niepłodnością. To będzie bardzo życiowe opowiadanie, i wiesz co? Mam nadzieję, że kiedy nadejdzie "grudzień", marzenie Edyty i Zbyszka się spełni :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń